wtorek, 21 lipca 2015

fringle

Taak, to prawda w końcu dodałam post, nie przecierajcie oczu ze zdumienia :D Jak miałam meega wielkie przerwy, ta pobiła wszystko. No ale cóż, mój blog będzie taki jak jest, posty będą wtedy kiedy znajdę na nie czas.
W sumie zdjęcia wyszły spontanicznie, ubierając się dziś nie robiłam tego z myślą o jakiejś sesji, dopiero później o tym pomyślałam jak już wyszłam z domu, wróciłam tylko po aparat.
Kiedyś uwielbiałam kolorowe ubrania, w printy, kwiaty jakieś wzory i tylko takie miałam w szafie, wszystkie kolory tęczy. Nadal je lubię i nadal je mam, ale teraz częściej sięgam po neutralne kolory: biele, czernie, beże, khaki i uwielbiam też szarości. Mam nadzieję, że następny zestaw uda mi się zrobić jakiś kolorowy, w końcu jest lato heeeloł. Hitem są frędzle, które królują już od jakiegoś roku, a to jest moja kolejna część garderoby, w której występują - torebka, kurtka, spódnica, sukienka - przyszedł czas na bluzkę. Mam jeszcze zamiar zakupić sobie białą, ale bez rękawów ;). Parę słów o torebce: pewnie domyślacie się, o co raczej nie trudno :D że jest baaardzo inspirowana Chanel boy. Osobiście uwielbiam te torebki, ale nie stać mnie żeby wydać pare tysięcy na oryginał. Szukałam więc torebek w ten deseń, najpierw znalazłam biało-czarną z H&M, którą widzieliście w paru wcześniejszych postach, widziałam też w Zarze ale cena też nie była mega atrakcyjna. Tą co mam w poście dostałam za grosze, nie dziwota, że ją przyjełam. Szkoda trochę, że ma ten znaczek na dole, co prawda są to dwa koła,a  nie charakterystyczne "C" no ale wiadomo :D w każdym razie mnie się tam podoba i mam gdzieś co będą gadać, że chodzę w podróbach haha. Bywały gorsze.